Tematem mojego wykładu będzie Miłość Wszechświatowa. Używam tego wyrazu w trochę szerszym sensie niż rozumiany jest on zazwyczaj. Możliwe, że zapytacie, co wspólnego ma z nami Miłość Wszechświatowa. Odpowiadam: Miłość Wszechświatowa jest istotą Życia. Miłość jest tą, która niesie warunki Życia, ona jest podstawowym bodźcem na Ziemi, tzn. ideałem, do którego wszyscy dążymy. Samo Życie natomiast, potrzebuje swobody w swoich działaniach po to, aby wyraziło siebie w pełni. Rozwija się ono w czterech kierunkach: społecznym, politycznym, kulturalnym i duchowym. Są to obszary tej samej rzeczywistości. Mówiąc: Miłość, nie mam na myśli tej zwykłej miłości, która gaśnie jak węgiel w wodzie. To nie Miłość. Prawdziwa Miłość jest węglem, który nigdy nie gaśnie. Ten, który rozumie sens owego żywego węgla, zrozumiał też sens ziemskiego życia. Dlatego też starożytny mędrcy jak i alchemicy dążyli do jego przebadania i zrozumieli istotę żywego węgla. Ci, którzy nie są zaznajomieni z jego właściwościami, mówią, że Miłość spala człowieka. Tak, są przedmioty, które się spalają, ale są też takie, które się nie spalają, tak samo jak istnieją metale, które się utleniają, ale istnieją też inne, które się nie utleniają, tzn. płoną, nie spalając się, dlatego nazywamy je „metalami szlachetnymi”.
Może zadacie mi inne pytanie: „Co nas obchodzi jakiś ideał, podczas gdy znajdujemy się w tak złych warunkach życiowych?” Ale ja zapytam was, czy możecie rzeczywiście udowodnić, że warunki życiowe są złe? Jest to tylko podejrzenie. W życiu jest tyle złych rzeczy, co i dobrych, tyle upadków, co i powstań, tyle strat, co i zysków. Jedne i drugie warunki w całości równoważą się. To, co nazywamy złymi warunkami w Życiu pochodzi od naszego subiektywnego pojęcia – ludzkiego rozumowania. Ludzie mówią, że ludzkość dziś choruje, lecz ja temu zaprzeczam. Choroby są to anachronizmy, coś przejściowego, co zależy tylko od samego człowieka, ponieważ posiada on tyle samo możliwości bycia zdrowym, co i chorym. Choroby to nic innego jak przepis na polepszanie siebie, dlatego, gdyż człowiek zaczyna rozwijać się tylko wtedy, gdy przeciwdziała się jego woli. Możecie to zawsze sprawdzić w Życiu. Wszyscy wielcy ludzie cierpieli i właśnie te cierpienia były bodźcem ich podniesienia. Ci, którzy nie mieli żadnych utrudnień, przeciwnie – posiadali wygody, pozostawali z tyłu. Współcześni ludzie chcą być bogaci, ale powinni dokonać wyboru, bo istnieją dwa rodzaje bogactwa: bogactwo, z którym mogą spaść na dno morza oraz bogactwo, które ich podniesie. Jeśli jesteście na statku oceanicznym jak „Titanic” i niesiecie plecak z czterdziestoma kilogramami złota, a obok was stoi ktoś inny, który nie ma takiego ciężaru, to kto z was obu ma możliwość uratowania się, gdy statek zacznie tonąć? Czy wy z plecakiem pełnym złota, czy tamten, który nie ma obciążenia? Sami sobie odpowiedzcie. Wyraz: „złoto” rozumiem w znacznie szerszym sensie niż nadają mu ludzie. Dla mnie złoto jest emblematem wiedzy – rozumienia praw, za pomocą których możesz pracować w świecie, panować nad siłami przyrody, nakierowywać je tak, aby były pożyteczne dla ciebie i innych. Oznacza to: wiedza, którą posiadasz, nie będzie się utleniała ani spalała, lecz zostanie zachowana i wykorzystana dla dobra.
Opowiem wam okultystyczną opowieść. Kiedyś w pewnym królestwie wszyscy obywatele i obywatelki żyli szczęśliwie. Żyli oni jak bracia i byli szczęśliwi. Ich król nie był żonaty, więc, dlatego obywatele zaczęli się zastanawiać: „Czemu nasz król ma być sam, znajdźmy mu piękną pannę i ożeńmy go z nią, abyśmy mieli następcę tronu w przyszłości, bo inaczej nasze państwo przepadnie”. Wybrali najpiękniejszą pannę i zaręczyli z nią młodego króla. Urodziła ona dwie córki. Jedna była tak przepiękna, że przyciągała wszystkich swoją pięknością. Druga – taka brzydka, że wszyscy jej unikali. Nieszczęście polegało na tym, że na kogokolwiek z poddanych spojrzała piękna córeczka, zaczynały boleć go oczy, kogokolwiek dotknęła, robił się ułomny, kogokolwiek spotykała podczas spaceru na drodze, ten nie wracał zdrowy do domu. W ten sposób wszyscy poddani stali się kalekami. Gdy jednak brzydka siostra wychodziła, na kogokolwiek spojrzała, robił się zdrowy i kogokolwiek dotknęła ręką, bywał uleczony. Powiecie, że to tylko opowieść i że nie jest rzeczywistością. Nie jest to opowieść, ale sama rzeczywistość – jest to nasze obecne życie.
Wasz syn – mądry, uczciwy – spojrzy na którąś piękną pannę. Od razu zmienia się jego charakter, umysł staje się przyciemniony, serce wyrodnieje, bo piękność stymuluje tylko zewnętrzny przejaw życia człowieka, tzn. jego czysto fizyczną stronę.
Chcecie być piękni, bogaci, silni itd., lecz ja was pytam, kto będąc pięknym, bogatym czy silnym dotychczas nie umarł? Niektórzy się sprzeciwią: „Z waszymi ideami ludzie poumierają głodni”. A czy wy z waszymi nie umrzecie? Chciałbym zobaczyć kogoś, kto nie umiera pod pewnym lub innym względem. Ludzie nie tylko umierają, niektórzy też giną. Kto inny chce stać się dobrym, by nie cierpieć. Nie, im bardziej jesteś dobry tym bardziej będziesz cierpiał. Na czym polega rozwiązanie tego zagadnienia, zapyta kto inny. Tylko na tym, że dobry wie, czemu cierpi i umiera, a zły nie wie tego. Taka jest różnica. Nie myślcie, że śmierć jest czymś naturalnym w porządku samej Przyrody. Były czasy, że człowiek był nieśmiertelny. My też możemy nie umierać. Ale czy wiecie, w jakim sensie używam słów: „obyśmy nie umierali”? – w sensie: „obyśmy nie grzeszyli”. Człowiek, który grzeszy, zawsze umiera. Umieramy, ponieważ nasi dziadowie i pradziadowie grzeszyli. My też ciągle grzeszymy, ponieważ niesiemy rezultaty swoich wcześniejszych grzechów. Wschodnie narody nazywają to karmą lub prawem przyczyny i skutków. Przyczyny te dotyczą nie tylko poszczególnego człowieka, lecz również społeczności i całej ludzkości. Mówiąc to wam, mam na myśli pewną wielką Prawdę, której wszyscy możecie doświadczyć. Nie mówię o teorii, ale o doświadczeniu. Naukę, którą przekazuję, mogę przetestować jako żywe doświadczenie.
Dziś ludzie zadają sobie pytania: „Czy ty wierzysz lub nie wierzysz?”. Na świecie wszyscy ludzie wierzą. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który nie wierzy. Są jednak różnice w wierzeniach. W tamtym królestwie, o którym wam mówiłem, że ludzie cierpieli przez piękną królewską córkę, zjawił się pewien wielki mędrzec, który przyniósł pestkę z jabłka i powiedział ludziom: „Niosę wam lek przeciwko waszym nieszczęściom”. Z tej pestki wyrośnie drzewo wysokie na dziesięć metrów, dające soczyste owoce ważące po pół kilograma i każdy, kto będzie spożywał te owoce, nie będzie zarażony przez spojrzenie królewskiej córki. Jest to drzewo Życia. Ludzie nie posadzili pestki i nie doczekali się jej owoców, lecz zaczęli przekazywać ją jeden drugiemu i opowiadać sobie: „Czy słyszeliście, jeżeli ta pestka będzie posiana, wyrośnie takie a takie duże drzewo i da słodkie owoce po pół kilograma, które uleczą chorych”. Wszyscy zaczęli mówić o pestkach i ciągle wierzyli w lecznicze własności jej owoców. Wreszcie zgubili pestkę i zaczęli mówić, że to, co się o nich mówi to nieprawda i głupota, bo czy może istnieć takie duże drzewo i dawać takie owoce? To pewnie kłamstwo. I tak przestali wierzyć.
Gdy któryś z teraźniejszych ludzi powie, że nie wierzy, mówię: „Przyjacielu zgubiłeś pestkę. Może jesteś naukowcem, poważnym człowiekiem, ale jeśli nie posiadasz w sobie tej pestki – Miłości, będziesz wystawiony na tysiące cierpień”. Nie będę się zatrzymywał, by wyjaśniać, co to takiego religia. To sami sobie wyjaśnicie, ponieważ teraz mówię wam o Miłości. Pytam, czy my posiadamy tę pestkę? Kto z wielkich naukowców przyszłego lub tego wieku przywiózł tę pestkę? Niektórzy odpowiedzą, że Chrystus ją przywiózł. – Gdzie ona jest, zobaczmy ją? Jezus Chrystus cierpiał, zmartwychwstał, ale zobaczmy owoc tego cierpienia i zmartwychwstania. Pestka jest zagubiona!
Będę kontynuował swoją opowieść. Ten sam mędrzec zjawił się kolejny raz w tym królestwie i powiedział: „Ponieważ zagubiliście pestkę za pierwszym razem, teraz nie dam jej, abyście przekazywali ją sobie z ręki do ręki, lecz gdy znajdę najdostojniejszego obywatela, powiem mu: Przyjacielu, masz ładny ogród i ja posieję tę pestkę, a ty będziesz ją podlewał i pielęgnował i za pięć, dziesięć lat będziesz miał owoce, lek dla wszystkich”.
Powinniście posiać tę pestkę i korzystać z jej owoców. Pierwszym owocem tej pestki jest Miłość, która powinna panować wśród wszystkich ludzi niezależnie, jakiej wiary i jakiej są narodowości. Powinni oni wznieść się wyżej niż swój dom, społeczność i swój naród. Miłość powinna objąć całą ludzkość, ponieważ wszyscy jesteśmy jej członkami. Stanowi ona wspólny organizm i gdy jemu będzie dobrze, dobrze będzie również, narodowi i społeczności i domowi i poszczególnym ludziom – i na odwrót.
Nie chcę w żaden sposób naruszyć waszych poglądów. Mój zamiar nie jest taki. Mówię zasadniczo. Dlatego właśnie też nie chcę tykać się ułomności – społecznej, politycznej, kulturalnej i duchowej. To nie jest moje zadanie i nie rozwiążę tych spraw. Wchodząc do domu, w którym ludzie cierpią z głodu, nie powinienem mówić im, że Pan dba o nich, i pozostawić ich z taką myślą. Nie będę im opowiadał: „Wierzcie w Boga, miejcie w Nim nadzieję”. Trzymam się następującej zasady: nieść na swoich plecach torbę zawsze pełną chleba, idąc do jakiegoś domu, gdzie ludzie są głodni i gdy zobaczę, że kłócą się, powiem im: „Rozłóżcie stół i chodźmy jeść”. Odnowi się wtedy pokój i spokój w tym domu.
Współcześni ludzie mają fałszywe pojęcia o Życiu. Mówią: „Naprawmy społeczeństwo, świat”. To idealna sprawa, lecz jak wychowacie społeczeństwo, swoich synów i córki, polityków, nauczycieli, księży, kaznodziei? – Radzę wam wszystkim, abyście poszli i zbadali życie pszczół – one was nauczą, jak powinniście wychowywać. Gdy zechcą stworzyć sobie królową, przygotowują one dla niej szczególny pokarm, dla pszczół-pracownic – inny pokarm, dla trutni – jeszcze inny. Pszczoły umieją zorganizować swoje życie znacznie lepiej niż ludzie, którzy tylko się wymądrzają. To nie jest krytyka, lecz wskazówka, że powinnyśmy przestudiować lepiej Przyrodę, która jest przed nami i do której włożone są wszystkie prawa i wzorce dla odniesienia sukcesu.
W Miłości wszechświatowej zdobędziemy podwyższenie naszej świadomości. Odczuwać wibracje lub słyszeć głos wszystkich cierpiących i pomagać im, oznacza, iż pomagasz sobie, swojemu narodowi i ludzkości jednocześnie. Ten, u którego to uczucie przebudziło się i działa, kto wyzwolił się ze wszystkich materialnych przeszkód, może projektować siebie wszędzie w przestrzeni i pomagać każdemu. Powiecie: “Jak to możliwe pomagać komuś, nie dotykając go?”. Na to pytanie odpowiem innym pytaniem. Czy słońce znajdujące się w odległości dziewięćdziesięciu trzech milionów mil[1], dotyka nas swoimi rękami? – Nie. Gdy tylko spojrzy z tej odległości wszystko w Przyrodzie zaczyna wibrować, wzrastać i dawać owoce. Niektórzy mówią: „Podnieśmy rękę i pobłogosławmy”. Ładnie, ale jak podniesiecie rękę powinniście coś dać, tak jak Słońce codziennie podnosi swoje ręce nad nami i przesyła energię, siły dla chorych i zdrowych istot. Powie ktoś: „Co się będziemy zajmowali Słońcem?” Nie mówię, abyście się nim zajmowali, tylko byście z niego korzystali. Jeśli komuś brak samopoczucia duchowego, niech poopala się na słońcu. Jeśli stracił swoją energię, niech wystawi się na nie. Jeśli jest rozczarowany swoim ideałem, jeśli brak mu pomysłów, co dalej, niech wyjdzie na słońce i ogrzeje się.
Ktoś zaoponuje: „Pan jest Tym, który pomoże”. Jeśli mówicie o Panu, to zapytam was, jaki jest wasz Pan? – Pan jest wewnątrz nas. Gdy poczujemy Go, gdy w nas przemówi, zaczynamy kochać wszystkich ludzi tak samo i jesteśmy gotowi ofiarować się za nich. Chrystus mówiąc: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (Jan 15:13), chciał powiedział: aby dać potrzebne do życia warunki swojemu przyjacielowi. Aby nasza miłość do bliźniego nie była taka, że uważamy go za grzesznika, którego ratujemy, ale żeby uważać go za brata, przyjaciela i dać mu wszystkie warunki potrzebne mu do życia i rozwoju. Nie uważajcie, że nakreślicie nową drogę w Życiu. Nie, droga Życia każdego jednego jest nakreślona i ściśle matematycznie określona. Dla każdego określone jest, co z niego wyrośnie, jak będzie żyć i jak będzie się rozwijało jego życie. Jest to prawo stałych przyczyn i skutków.
W Boskim prawie Miłości nie ma dysharmonii. Gdy zrozumiemy Miłość właśnie jako taką siłę, ona wcieli się w nas. Będziemy wtedy mieć siłę potrzebną do naprawienia wszystkich ułomności społecznych nie w sposób mechaniczny, ale poprzez Miłość. Gdy społeczeństwo nakieruje swoją miłość do kogokolwiek, zmieni jego umysł i nada inny kierunek jego życiu. Dlatego właśnie, gdy mówimy, że Bóg jest wszechmocny, mamy na myśli wspólnotę całego Bytu, wszystkich istot, której myśl nakierowana jest do nas jako siła twórcza. Wszystko, co w nas złe, nie jest Boskie, jest nasze. To my stworzyliśmy współczesne złe życie i ustrój. Jeżeli zapytacie mnie, dlaczego Bóg stworzył świat takim, odpowiem wam: wiem że świat stworzono inaczej i uważam, że popsuli go ludzie (więc jest taki, jakim widzę go teraz).
Wszyscy, którzy mnie tu słuchacie, posiadacie różne poglądy na temat Życia. Nie tylko wy posiadacie swoje poglądy. Posiadają je również ssaki, ptaki, mrówki, rośliny – wszyscy żyją według swojego pojmowania. Lecz to jeszcze nie jest samym sensem Życia, jest ono bogatsze, obszerniejsze. W ludzkiej duszy ukryte są możliwości i siły, które mogą przebudzić się przy pewnych okolicznościach. Każdy z was może zrobić małe doświadczenie. Na czym polega to doświadczenie? – Jest ono następujące: pomyślcie najpierw, że macie wszystkie warunki potrzebne do tego, byście stali się prawdziwymi ludźmi. Jeżeli nie potraficie wykorzystywać tych warunków, nie oznacza to, że nie ma u was tych możliwości. Pokazuje to tylko, że nie znaleźliście i nie zastosowaliście odpowiednich metod. Teraźniejsi naukowcy jak i filozofowie tysiące lat temu dążyli do odnalezienia właśnie tych metod, aby ludzkość się podniosła.
Nie posiadamy nawet religii, która dawałaby nieśmiertelność człowiekowi. Mówię, że nawet religia prawosławna jeszcze nie istnieje na świecie. Gdy mówię to, niektórzy pewnie zapytają mnie, do której religii ja należę. Odpowiadam: do żadnej współczesnej, pustej, bez zawartości religii. Powiem wam, do której należę i określę wam, co to takiego religia – najkrótsze określenie jest następujące: religia jest powiązaniem pomiędzy Miłością i Mądrością. Lepszej definicji religii niż ta nie ma. Ten, który znalazł to połączenie – Miłości działającej w jego duszy i Mądrości – w jego umyśle, posiada religię, rozumie prawo oraz samą nieśmiertelność. Taka religia czyni nas podobnymi do Boga. W jaki sposób człowiek może być podobny do Boga? – Nie umierać, ponieważ Bóg jest nieśmiertelny. Chrystus mówi: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mat 5:48). Nie może człowiek być nieśmiertelny, skoro nie jest doskonały. Zapyta ktoś: „A czemu święci umarli?” – Ponieważ ponieśli grzechy ludzi. Gdy uwolnimy się od grzechów, nie będziemy umierać, a dojdziemy do tego stanu, który jest istotą tej Nauki – życia w Miłości i Mądrości. Człowiek nie posiadający tej Miłości, nie może być religijny i nieśmiertelny. Według tej definicji (zrozumcie mnie dobrze), nie umierać oznacza być panem wszystkich sytuacji w Życiu: odczuwać jednakową radość wówczas, gdy cierpisz i wówczas, gdy się radujesz. Być obojętnym, gdy tracisz lub wygrywasz. Kogo my chwalimy dzisiaj w życiu, czyż nie tamtych bohaterów, którzy cierpieli i umierali? Komu budujemy pomniki i kładziemy wieńce – czy złodziejom, którzy zabierali cudze, czy bogatym, którzy nagromadzili miliony, czy też filozofom, którzy wyróżniali się wiedzą? – Nie, tym, którzy cierpieli i przynieśli siebie jako ofiarę dla ludzkości. To właśnie im wszyscy składają daninę i oddają cześć.
Współcześni ludzie często lubią przechytrzać się używając sofizmatów w stosunku do istnienia Boga i pytają, czy Pan istnieje. Ja nie rozwiązuję zagadnienia filozoficznego, mówię po prostu, że Pan istnieje tak samo jak świecące Słońce. Wyobraźcie sobie, że nie śpicie w nocy, a śpicie, gdy świeci Słońce podczas dnia, że zawsze was budzą, gdy Słońce zachodzi. Badacie zatem świat tylko w porze nocnej i po dwudziestu latach mówicie: „Słońce nie istnieje”. Ja sprzeciwiam się: zmieńcie swój styl życia, śpijcie w porze nocnej i bądźcie czujni podczas dnia, gdy świeci Słońce, a zobaczycie je. To samo jest z bogaczami, którzy utonęli w swojej uciążliwości. Nie osądzam ich, lecz wskazuję ich nieszczęście. Znajdują się oni na dnie oceanu, dlatego promienie słońca nie mogą do nich dotrzeć. Jak mogą się uratować? – Pozostawiając złoto na dnie oceanu. – Ale czy na górze jest życie? – Znacznie lepsze. Możliwe, że tymi milionami są wasze myśli o tym, jak nagromadzić bogactwo i jak zająć wysokie stanowisko lub jak zapanować nad światem. Pozbądźcie się tych myśli. Powiedzcie, który minister naprawił Bułgarię, który naprawił Anglię, gdzie podziała się stara Grecja, gdzie jest Rzym z okresu swojej sławy? Nie zaprzeczam, że człowiek powinien posiadać dążenia, ale mówię, że idziemy w złym kierunku, źle pojmujemy Życie oraz że już powinniśmy zaprzestać tak złego pojmowania.
Dwaj greccy rzeźbiarze chcieli zademonstrować swój kunszt i pokazać, który z nich lepiej go rozumie. Pierwszy z nich wyrzeźbił kiść winogron, tak naturalną, że przyciągnęła nawet ptaki. Drugi wyrzeźbił boginię, której (twarz) przykrył woalem, a była ona tak piękna i tak delikatna, że pierwszy rzekł do drugiego: „Podnieś woal, abym się lepiej jej przyjrzał”. Ten przykład pokazuje, że tamten, który zrobił boginię, był większym mistrzem w rzeźbieniu. Zapytam was jednak, czy obaj ci artyści nie zmarli? – Zmarli. Możliwe, że znacie bardzo dobrze każde prawo, możecie być filozofem, politykiem itd. Jest to tylko sztuka obu artystów, cień rzeczy, który nie jest istotą Życia. Istotą Życia jest wejście w harmonię z Nim. My jeszcze nie weszliśmy w tę harmonię. Podważam twierdzenie współczesnych ludzi, że żyją oni prawdziwym Życiem. Nie żyją oni takim życiem, lecz cierpią i męczą się.
Według mnie można wyróżnić męczenie się, trud i pracę. My jesteśmy wciąż w męczarni, a Życie rozpoczyna się dopiero z pracą. Praca rozpoczyna się ze świadomym Życiem – wraz ze rozumieniem tego, jak być panem samego siebie, swojego umysłu i serca i by nikt nie mógł cię przekupić. Posiadać tę wielką Miłość, która czyni cię uduchowionym. I żeby nie tylko czyniła cię uduchowionym, ale aby była stałym bodźcem, takim jak ciepło i światło dla świata roślinnego. Współczesnych ludzi upodobniam do, przepraszam za porównanie, pewnego naukowca, szalonego człowieka, którego postawiono w dużej sali w zakładzie psychiatrycznym, gdzie spędzał swój czas wraz z pięćdziesięcioma szalonymi. Zajmował się on zbieraniem słomek, które później układał w kopkach i które w ciągu dnia przenosił z jednego kąta do drugiego, a następnego dnia powtarzał to samo. Ludzie przypominają tego człowieka i pytają, czemu są nieszczęśliwi. Bo gromadzą słomki. Powinien przyjść szlachetny wiatr, który wywieje wszystkie słomki a wraz z nimi – nieszczęścia.
Powinniśmy postępować względem swoich bliźnich tak jak ten święty, który udawał się na rozmowę z Bogiem. Gdy przechodził po drodze koło bogatego człowieka, ten ostatni rzekł mu:
- Powiedz Panu, że mam już dość tego bogactwa. Niech Bóg je zabierze, abym żył tak jak ludzie.
- Bardzo dobrze – powiedział mędrzec – przekażę to Bogu.
Poszedł dalej i zobaczył biedaka, który rzekł do niego:
- Powiedz Bogu, że mam już dość takiego życia. Wystarczy mi już chodzenia nago i na bosaka. Niech da mi ubrania, a w ogóle, to niech zmieni warunki mojego życia.
- Twoją prośbę również przekażę - powiedział mędrzec.
Poszedł do Pana i opowiedział mu o ich obu. Pan rzekł do niego:
- Powiedz bogatemu, aby stał się niezadowolony i zaczął narzekać na Mnie, wtedy zabiorę mu całe bogactwo, a tamtemu biednemu powiedz, by był zadowolony z życia a wszystko będzie mu dane.
Wrócił mędrzec i powiedział bogatemu to, co Pan mu przekazał, lecz bogaty sprzeciwił się:
- Jakże mógłbym to uczynić?
- W takim razie twoje bogactwo pozostanie.
Gdy przyszedł do biedaka powiedział mu to, co rzekł mu Pan, ale on też się sprzeciwił:
- Jak mógłbym być zadowolony przy tak złych warunkach?
Wtedy mędrzec powiedział mu:
- Nagi będziesz chodził, nagi zostaniesz pogrzebany.
Mówicie, że martwi są przy Bogu, a idziecie na cmentarz czytać im modlitwy i podlewać ich[2]. Czy mogą oni jednocześnie być i na cmentarzu i przy Bogu? Ten, który jest na górze, powinien powiedzieć tym, którzy są na dole: „Uważacie, że jesteście martwi; zacznijcie dziękować a zmartwychwstaniecie”. Tego, co wam mówię, nie bierzcie jako zarzut, bo nie mam zamiaru robić wyrzutów komukolwiek za jego wierzenia. Ujawniam tylko kłamliwe pojmowania dotyczące Życia, które w nas wprowadzili i które popychają nas na złą drogę, co doprowadza do tego, że jesteśmy w dysharmonii z samym Życiem. Chcemy żyć, a jednocześnie przygotowujemy się do śmierci. Ten, który znalazł prawo Wszechświatowej Miłości, tej Kosmicznej Świadomości, on już nie umiera. Możecie przybić mu do rąk i nóg gwoździe, możecie go ukrzyżować, możecie położyć go w grobie – a on jest w stanie znów ożyć. Natomiast kamień nagrobny tego, który nie nauczył się wielkiego prawa Miłości, nigdy nie będzie odwalony z grobu.
Dziś ludzie ciągle o tym mówią: „Jesteśmy grzesznikami, grzesznikami”. Nie chcę więcej słyszeć czegoś takiego! To, co ja wiem, to to, że ludzie z natury są dobrzy, w swojej duszy są dobrzy, a z powodu złudzeń i z powodu (nieukierunkowanej na dobro) woli są źli. Poszukują szczęścia i uważają, że na drodze, którą jadą, znajdą je. Nie znajdą go, bo ich ojcowie i dziadowie szukali już tym samym sposobem i nie znaleźli. Chrystus powiedział: „Ci, którzy usłyszą głos Syna Bożego, żyć będą” (Jan 5:25). A co oznacza Syn Boży? – Syna Mądrości i Miłości. Tego, który zjednoczył Mądrość z Miłością, ożył. Wy też gdy usłyszycie ten głos, ożyjecie, zmartwychwstaniecie. Tego właśnie nauczał Chrystus. Jeśli posadzicie pestkę, o której wam mówiłem, nie będziecie tylko przekazywać ją z ręki do ręki, jeśli posadzicie ją w swoich sercach, nadejdzie ożywienie i zmartwychwstanie, którego tak oczekujecie. Wtedy Życie wejdzie na swoją naturalną Boską drogę.
Wszystkim matkom, które mnie słuchają, mogę dać regułę jak mieć synów i córki, takich, jakich chcecie. Wam, dziewczynom i chłopcom, którzy mnie słuchacie, mogę powiedzieć, w czym jest sens waszego życia. Ożenicie się, małżeństwo jest błogosławionym stanem, ale są trzy rodzaje małżeństwa. Pierwsze z nich nazywam układem handlowym. Drugie – związkiem pana i służącej, tzn. mąż – pan, a kobieta – służąca lub na odwrót. Trzecie polegające na dopasowaniu, gdy mąż i żona żyją w Miłości i Mądrości, gdy żyją jeden dla drugiego, gdy kobieta nawet podczas największych jego błędów nie tylko, że nie powie swojemu ukochanemu gorzkiego słowa ani nie skieruje na niego gniewnego spojrzenia, ale będzie wylewać miłość na swojego towarzysza. Tylko w takim małżeństwie na świecie mogą urodzić się dobre dzieci, mędrcy, święci – służący całej ludzkości. Jeżeli matka, gdy poczęła swoje dziecko jest poruszona wielkimi ideami ludzkości, to ona już w stanie ciąży przekaże swojemu dziecku wszystkie (potrzebne dobre) cechy. Jest ona jakby Bogiem dla dziecka i może uczynić z tej gliny, co tylko zechce, bo gdy dziecko raz wyjdzie z brzucha matki, staje się niezależne w swoich myślach i uczuciach. Jeżeli matka przekaże wszystkie swoje cechy Miłości i Mądrości swojemu dziecku podczas dziewięciomiesięcznego okresu ciąży, to dziecko będzie miało dobry stosunek do swojej matki podczas całego swojego życia i zawsze będzie gotowe ofiarować się dla niej. Gdy któryś syn powie do swojej matki: „Czemu mnie urodziłaś?”, rozumiem, że dopóki matka nosiła go w sobie, myślała o sprzecznych rzeczach lub jego ojciec był w takim stanie. Synowie i córki niosą myśli swoich rodziców. Jest to wniosek, do którego doszła też współczesna nauka.
W tak ogólnym wykładzie, oczywiście nie mogę zagłębiać się w te zagadnienia ani szczegółowo rozwinąć tych zasad. Potrzebne są szkoły, w których młodzież będzie wychowywana w duchu tych wielkich praw, jak stać się dobrymi ojcami i matkami oraz też budowniczymi przyszłej społeczności. Była taka książka, napisana chyba przez jakiegoś Bułgara, z bardzo ładnym tytułem: „Budowniczowie współczesnej Bułgarii”. Jednak umiejętność budowania to wielkie, święte dzieło.
Możliwe, że wątpicie w to, co mówię. Nie powinniście wątpić. Gdy wątpicie, błądzicie. Wyrzućcie wątpliwości z waszej duszy, ponieważ moja wątpienie w was jest wątpieniem we mnie samego oraz wasze wątpliwości co do mnie są wątpliwościami co do was samych. Ja nie wątpię w was. Mam pełną wiarę, że w przyszłości możecie stać się dobrymi ludźmi. Niektórzy z was znajdują się teraz we wczesnym stanie. Niektórzy jeszcze nie poszliście na niwę, lecz gdy was spotkam po tysiącach lat, będzie istnieć ogromna różnica w porównaniu z waszym obecnym stanem. Zapytacie: „Czy możemy spotkać się po tylu latach?”. – Oczywiście, że się spotkamy i będziemy porozumiewać się znacznie łatwiej niż dziś. Patrzycie krytycznie i mówicie sobie: „Ten człowiek przyszedł mówić do nas i może nas omotać. Jest to sprawa niebezpieczna, powinniśmy być czujni!” Macie rację. Gdybym był na waszym miejscu, również tak bym myślał.
Teraz, gdy jechałem z Sofii w tę stronę, siedziałem koło jednego człowieka. Widzę, że co jakiś czas dotyka swojej kiesy w kieszeni, jednocześnie patrząc na mnie i innych. Pewnie zastanawiał się, czy nie jesteśmy z tych ludzi, co biorą, a nie dają. Zastanawiał się, czy to on wejdzie w naszą kieszeń, czy my w jego. Ja nie jestem z tych, którzy szperają po kieszeniach. Mogę wam pozostawić (odzież), abyście szperali w mojej kieszeni, brali, co możecie. Gdy tylko zaczniemy myśleć w ten sposób, świat będzie naprawiony. Na świecie powinna istnieć obfitość: obfitość w mózgach, obfitość w sercach i darmowe otwieranie swojego serca jeden dla drugiego.
Nie rozważam teraźniejszej społeczności tak, jak wy. Ona i tak umrze, jej nikt nie jest w stanie pomóc przy takim myśleniu. Może byłby, ale jak? – Jeśli zmienią się warunki.
Przytoczę wam pewien przykład mówiący o tym. Gdy szalała hiszpańska choroba i zabrała ze sobą sześć milionów osób z całego świata, zapytali mnie, jak mają się leczyć. Powiedziałem im, że nie jestem lekarzem, lecz zgodnie z prawami, które znam powinni pić gorącą wodę i jeść ciepłe ziemniaki i po tygodniu lub dziesięciu dniach kryzys przejdzie. Teraz niektórzy powiedzą: „Uważasz że jesteśmy tak głupi, by jeść ziemniaki i pić wodę?”. Nie jesteście głupi. Dałem wam metodę leczenia. Zróbcie doświadczenie. Niech powiedzą wszyscy ci, którzy tego spróbowali, jakie były skutki. A lekarze, co robili? – Dawali zastrzyk i większość osób poszła na tamten świat – w siedemnaście dni odeszło tysiąc siedemset osób w Sofii. I tłumaczyli: „Był kryzys, komplikacje itd.” Mówię: ci ludzie powinni byli pić gorącą wodę i jeść ciepłe ziemniaki. Picie gorącej wody jest również zastrzykiem, tyle że od wewnątrz, a nie zewnętrznym. Chodzi o to, że trzeba wiedzieć, gdzie go zaaplikować.
Teraz, jeśli pytacie, jak ma się wyleczyć Bułgaria, mówię wam: powinna pić gorącą wodę i jeść ciepłe ziemniaki. Zamierzając pić gorącą wodę, powinniście wiedzieć skąd tę wodę czerpać. – Stamtąd, skąd pije osioł, ponieważ on wybiera miejsce, gdzie jest dobra woda. Jeżeli używacie gorącej wody, wprowadzi ona u was takie elementy (żywioły), że dziewięćdziesiąt procent współczesnych kryzysów, które trawią społeczności, zniknie. A gorąca woda i ciepłe ziemniaki – są to: Życie w Miłości i Mądrości.
Zatem dzięki Wszechświatowej Miłości wejdziemy w połączenie z Życiem, by rozumieć sens wszystkiego – każdego kwiatka, drzewa, źródła, góry, domu i człowieka. Odkryje nam ona wielkie tajemnice Życia, byśmy zrozumieli nasze wzajemne stosunki, jeden wobec drugiego. Gdy ona wejdzie w nas, uczyni nas mocnymi, bohaterami, byśmy zwyciężali. Nie czyńcie tylko jednej próby, zróbcie przynajmniej dziewięćdziesiąt dziewięć prób, a setna będzie udana. Nie będzie ona wyjątkiem. Zatem powinniście być stali. To wszystko jest również prawdziwe w Życiu. Gdy człowiek choruje, gdy są pewne nieszczęścia, jest matematycznie określone, ile czasu będą one trwać. Dlatego, iż wszystkie choroby zawdzięczamy pewnym żywym istotom, mikrobom, których życie nie płynie w zgodzie z życiem chorego. Choroby będą istnieć, dopóki pozwalamy tym mikrobom, by istniały w nas i pozostawiały tam swoje wydzieliny.
Jeżeli ktoś zapytałby mnie, do kiedy będą istnieć morderstwa na świecie, odpowiem mu: dopóki będą mordercy. Do kiedy będą istnieć kradzieże? – Dopóki będą złodzieje. Ale złodzieje nie urodzili się takimi, stali się tacy wskutek złudnego pojmowania Życia. Mordercy są to dzieci pewnej starej kultury. Są oni złymi ideami, które, wnikając do człowieka, mogą go zabić. Współczesna nauka stwierdza, że człowiek może być zahipnotyzowany, mogą zostać mu wmówione myśli, by dokonał przestępstwa. Wiecie, że robiono wiele doświadczeń z młodzieżą, która nie znajdowała się w sprzyjających warunkach i stwierdzono, że ich moralność nie może zdać egzaminu. Miłość Wszechświatowa tworzy te sprzyjające warunki, które usuwają wszelkie trucizny ze społeczności.
Każda niedyspozycja, każda zła myśl, każde złe uczucie, każdy zły czyn, zawdzięcza się wibracji pewnych materii, istniejących w nas i przejawiających się w naszym życiu. Zatem, aby człowiek stał się dobry, aby przejawiał dobre pragnienia i dobre myśli, powinien zbierać czystą, eteryczną materię i organizować swoje siły. Gruba materia jest jak podstawa dla powstawania przestępstw. Powiedziano: „Ci, którzy usłyszą głos Syna Bożego, żyć będą”, co oznacza: ci, którzy zrozumieją prawa Mądrości i Miłości, nie będą wystawiani na złe warunki. Jeżeli żyjecie w jakiejś piwnicy, gdzie słońce nie dociera, oczywista że to warunki sprzyjające reumatyzmowi lub wycieńczeniu, hipochondrii i innym chorobom. Wyjdźcie na słońce, bo sprzyjające warunki są na powierzchni ziemi. Wyzwólcie się od nadmiernej wilgoci i tym samym wprowadźcie nowe warunki w swoim życiu. Czym jest wilgoć u człowieka? – Nadmierne pragnienia tworzą wilgoć. A nadmiernie skrajne myśli powodują suchość. Oznacza to, że wilgoć jak i suchość w swoich krańcowych przejawach mają zły wpływ na Życie.
Teraz, punkty oparcia rozwoju człowieka znajdują się w tej Wszechświatowej Miłości, gdzie świadomość się wzniosła. Dam wam przykład: macie rękę, którą często podnosicie i zaciskacie jej palce. Czemu niektóre palce są większe, a inne mniejsze i dlaczego kciuk jest oddalony od pozostałych? Gdy ręka chce działać, wszystkie palce zbierają się i kciuk dochodzi, by im pomóc. Człowiek łapie pług lub jakiekolwiek inne narzędzie i pracuje. W pewnej społeczności, która jest zorganizowana powiedzmy na wzór ręki, niektórzy mogą być handlarzami. Małe palce, są to handlarze, których my nazywamy „bazyrgjany”[3]. To współcześni praktyczni ludzie. Palce serdeczne są to ludzie kultury, nauki, środkowe – sprawiedliwości i polityki, wskazujące – religii i życia osobistego, kciuk – ludzie Boskiego świata, to, co rozumne u człowieka. Wszystkie te palce powinny zjednoczyć się i działać razem. Dopóki społeczeństwo – politycy, ludzie kultury i duchowni – są rozłączeni, nie mogą osiągnąć takiego samego efektu jak ręka jednocząca wszystkie swoje palce do pracy. Aby człowiek złączył palce swojej ręki, potrzebna jest wola. A gdy zastosuje się wolę, ona nakieruje swoje myśli na obszary, o których wspomniałem i powie: „Chodźcie na pomoc”. Gdy wszyscy zjednoczą się jak palce ludzkiej ręki, wtedy dokonają cudów.
Zatem, wielka filozofia jest zawarta w ręce. Każdego dnia, gdy spojrzycie na swoje palce, pomyślcie o waszych wzajemnych stosunkach, o stosunku Miłości do Mądrości. Kciuk przedstawia Boską Zasadę, którą należy zastosować dla dobra wszystkich wielkich ludzi, dla całej ludzkości. Palec wskazujący odpowiada religii i życiu osobistemu. Środkowy zaś wprowadza prawo i politykę prowadzoną z korzyścią dla ludzkości, rozumie trudy życia i tworzy prawa. Palec serdeczny wprowadza kulturę. Palec mały – materialne korzyści. Kciuk jest gotowy poświęcić się i mówi do pozostałych: „Jeżeli wy czterej zjednoczycie się, ja was poprę i praca zostanie wykonana”. Niektórzy oratorzy podczas przemowy podnoszą ręce i nimi wymachują, ja też podnoszę i wymachuję rękami w waszym kierunku. Dlaczego? – Poprzez to mówię do was, abyście znaleźli stosunek Miłości do Mądrości, abyście poznali wasze prawa i obowiązki w stosunku do waszych bliskich, by znaleźć i zastosować wielkie zasady tej Boskiej nauki dla dobra społeczności, dla podniesienia (moralności) młodzieży. I w ten sposób polepszycie swoje warunki ekonomiczne: by było masło, sałata, żyto, owoce – wszystko w obfitości. Właśnie to oznaczają palce ręki.
Gdyby wszyscy ludzie wiedzieli, jak zaciskać palce swoich rąk znajdowaliby się w innym życiowym położeniu. Lecz Bułgar podnosi swoją rękę jako pięść, o tak i (pokazuje), tak jak Amerykanie i Anglicy boksujący się po nosach: „Uważaj bo mogę ci przyłożyć”. Takiemu, który zaciska pięść przeciwko mnie, ja mówię: z tobą ja mogę wykonać pracę, bo z tobą się dogadamy, chodź do mnie. Chciałbym pracować razem z tamtym, który ma zaciśnięte pięści. Dziecko rodząc się ma zaciśnięte pięści, by w ten sposób pokazać: „Ja urosnę i zawładnę światem!”. A gdy człowiek umiera, rozwiera palce, jakby mówił: „Umieram, nie zdążyłem dokonać niczego. Panie wybacz!” A czy wiecie, co Pan odpowiada takim? - „Nie wiedziałeś, jak zaciskać swoje palce”. Czemu wy też cierpicie? – Dlatego iż nie wiecie, jak zaciskać swoje palce. - „Ale czemuż jest to nieszczęście w naszym domu? Czemu cierpi Bułgaria? Czy będzie kontrybucja?” – Jeżeli trzymacie swoją rękę otwartą, będzie kontrybucja, jeżeli zamkniecie swoją rękę, nie będzie kontrybucji. - „A jakie będzie nasze położenie w przyszłości?” – Jeśli umiecie zaciskać swoją rękę, będziecie swobodnym, wielkim narodem, lecz jeżeli nie umiecie, będziecie niewolnikami, jak dotychczas. Może powiecie, że jesteście wolni, lecz wolnymi nie jesteście. Dopóki nie rozumiecie się nawzajem, dopóki mścicie się, dopóki nie kochacie się i nie jesteście gotowi do ofiarowania się jeden za drugiego, nie jesteście wolni ani indywidualnie, ani jako społeczeństwo, ani jako naród, ani jako ludzkość.
Dziś chcę, aby pozostała w waszych umysłach ta następująca myśl: wszyscy Bułgarzy niech zaczną najpierw prawidłowo zaciskać palce prawej ręki i podczas zaciskania palców niech wiedzą, co to oznacza. Niech skoncentrują swój umysł na swojej ręce i powiedzą: „Wszystkie cechy, które im odpowiadają, będę rozwijał!”. Chcę pozostawić w waszych umysłach tę myśl: wszyscy Bułgarzy niech zaczną zaciskać swoje ręce: najpierw prawą rękę, która jest Mądrością, potem lewą rękę, która jest Miłością. Róbcie to doświadczenie jeden rok. Zróbcie projekcje tego w swoich myślach, woli i czynach, a zobaczycie wynik. Powiecie zaraz: „Nie jesteśmy tak głupi”. – Wiele głupich rzeczy robiliście. Czyżby ten, który siedzi w knajpie przed szklanką piwa, lub ten, co podnosi papierosa i zapala go, robią bardzo mądre rzeczy? Albo ten czytający gazetę, w której wiadomości są prawdziwe zaledwie w jednym procencie, czyżby robił mądrą rzecz? A to, co ja mówię o ręce, jest prawdą w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Wy, czytając gazety lub pijąc piwo, znów zaciskacie palce, ale gdy je zaciskacie, mówcie: „Nie będę pić, nie będę palić, nie będę się gniewać, nie będę się mścić na swoim przyjacielu!”. Zaciśnij swoją rękę i powiedz mu: „Będę mówił do ciebie łagodnie!”. Czyż nie jest to wielka filozofia? Ja was uczę pewnego, wielkiego prawa w Życiu, jak zaciskać swoją rękę, aby wszystko szło dobrze. Przyjmijcie tę wielką myśl, przynajmniej – wypróbujcie (doświadczcie) jej. Nie uważajcie, że chcę was okłamać. Zróbcie jedną małą próbę i gdy po roku znów się spotkamy, opowiecie mi o waszej próbie. A jest to najłatwiejsze doświadczenie. Mogę wam dać też inne doświadczenia, ale będą was one kosztować znacznie więcej.
Nie chcę, abyście tylko zaciskali swoją rękę, ale gdy ją zaciśniecie, myślcie. Straciliście nadzieję, chcecie popełnić samobójstwo lub zamordować kogoś, zaciśnijcie swoją rękę i powiedzcie: „Nie!” Jeśli macie słabą wolę, uczyńcie to samo. Cała tajemnica ukryta jest w waszej ręce. Posiadać ręce, oznacza posiadać największe dobro w świecie fizycznym. Co to nie wychodzi spod ludzkiej ręki! Jakie ładne dźwięki wydostają się spod ręki skrzypka, gdy tylko chwyci za instrument! Lub od pianisty-wirtuoza, gdy zagra na pianinie! Jeżeli rozumiecie to prawo – zaciskacie swoje palce jak należy i przez każdy palec przesyłacie odpowiednie strumienie myśli, jeśli włożycie w nie całą swoją siłę, będą one przejawiać takie działanie, jakiego nie możecie sobie wyobrazić. Piszemy, używając trzech palców, ale gdyby włożyć w nie całą siłę swoich myśli, wtedy spod naszego pióra wyjdzie coś całkiem innego. Są to wielkie tajemnice, które znane były ludziom przed upadkiem w grzech i które zostały zapomniane.
Będziecie musieli nie tylko zaciskać, ale również rozwierać swoje ręce. Co oznacza rozwieranie rąk do góry ku przestrzeni? – Przyjmowanie energii. Przyjmując te siły od razu zaciśnijcie swoje palce i projektujcie tę siłę w swoich myślach i pragnieniach. W ten sposób nadacie silny bodziec swojemu życiu. Powiedzcie: „Chcę aby moje ręce były spolaryzowane, by z wielkiego magazynu Przyrody, gdzie ukryta jest taka Mądrość i Miłość, przyjąć Mądrość i Miłość, by przyjąć Dobro, jednoczące połączenie pomiędzy wszystkimi ludźmi na Ziemi”. Obejmowanie natomiast oznacza – dać coś od siebie, od swojej miłości i swojej mądrości. Gdy obejmiesz kogoś po bratersku i projektujesz swoją miłość i swoje dobre myśli, wprowadzasz w niego życie. Chłopak, gdy obejmie swoją ukochaną, da jej uduchowienie, życie. Natomiast tamten, który obejmuje jak kałamarnica i czuje się duchowo martwym, nie ma nic i niczego dać nie może. Nasze obejmowanie się, nasze otwarte i zaciśnięte ręce nie są czymś przypadkowym – posiadają one swój sens, który Bóg pierwotnie im nadał i który istnieje również w Przyrodzie.
Jeśli będzie okazja mówić znów o tym zagadnieniu, będę kontynuował ten temat. Teraz pozostawię was z następującą myślą: wy, którzy mnie słuchacie, nauczcie się oraz nauczcie swoich bliskich, by zaciskali swoje ręce oraz obejmowali się z Miłością i Mądrością. Tylko w ten sposób polepszą się ludzie, domy i społeczeństwo, politycznie, kulturalnie i duchowo. Powinniście zrezygnować z przeszłości i rozpocząć rozumne Życie, o którym wam mówiłem i które jest ogłaszane teraz na świecie. Od tej chwili kto nie bierze pod uwagę tego wielkiego prawa, nie zastanie dla siebie warunków do życia na Ziemi. O ludziach, którzy nie chcą się z nim liczyć, prawa Przyrody mówią, że powinni oni odejść z Ziemi. Jeżeli teraz nie wierzycie w to, co wam mówię, sprawdźcie to i po dziesięciu latach powiecie, czy moje słowa były prawdziwe czy nie. Wielkie prawo teraz jest nakładane na całą ludzkość, Wielka świadomość przebudza się na świecie – coś, co nigdy się nie przydarzało. Jest to wrzenie wszystkich ludzkich dusz, które pragną Wolności. I ta wolność jest poszukiwana nie przez pojedynczych ludzi, ale przez całą ludzkość – przez każdy dom, każdą osobę, każdą kulturę i religię. Jest to Boskie wrzenie, które podnosi całą ludzkość. Ludzie religijni nie tylko, nie powinni hamować jego prądu, ale będą musieli ustąpić mu drogi, bo inaczej ich zmiecie. Ten prąd niesie takie dobra, jakich świat jeszcze nie widział, ale też takie cierpienia dla tych, którzy się mu przeciwstawią, jakich oni nie widzieli. Ziemia tak się rozkołysze, że ludzie zrozumieją, że istnieje na świecie coś innego, czego do tej chwili nie odczuwali. Przyroda również posiada koniec cierpliwości.
Czy uważacie, że w przyszłości świat będzie podążał tym samym sposobem jak dotychczas? Pożegnajcie swoją przeszłość! Niektórzy powiedzą: „Zarobiłem dużo pieniędzy i pozostawiam dwa tysiące lewów, by mnie pogrzebali”. – Żal mi was, że pozostawiacie pieniądze na swój pogrzeb. - „Pozostawię pieniądze społeczności na cele dobroczynne”. – Żal mi was, że pozostawiacie pieniądze jako testament, nie czyniąc niczego za życia. Cokolwiek uczynicie, uczyńcie to podczas życia. Gdy umrzecie to, co pozostaje nie jest wasze i nie macie żadnego prawa robienia testamentu. Gdy umrzecie, ludzie uczynią z majątkiem i pieniędzmi, które pozostawiliście, cokolwiek zechcą. Właśnie z takimi nieodpowiednimi myślami żyjecie i umieracie i na dodatek pytacie, po co te wszystkie nieszczęścia. Zostawcie jako testament: Miłość i Mądrość w umysłach i sercach waszych bliskich, one są najcenniejsze. W waszych sercach i w waszych głowach są ukryte cenne rzeczy. Czy wiecie, ile one kosztują? – Miliardy. Czy wiecie, ile milionów lat poszło na ich rozwój? Czy wiecie, ile milionów Rozumnych istot pracowało nad umysłem? Nie rozumiecie, jakie bogactwa ukryte są w mózgu. Żyje on nawet po śmierci i gniciu ciała. Tak to widzę. Widzę ludzi żyjących też w inny sposób. Zapytacie, jak człowiek może żyć, gdy umrze. Powiedzmy, że żyjecie jak płetwonurkowie i zastanawiacie się, czy możliwe jest żyć w innych warunkach. Gdy jednak wyjdziecie na powierzchnię wody i zdejmiecie wasz kostium płetwonurka, już żyjecie tak, jak inni ludzie.
Teraz my żyjemy jak płetwonurkowie, jednak gdy wyjdziemy na powierzchnię, zaczniemy żyć inaczej. Są tysiące sposobów, na które można żyć. Ten, który stawia przeszkody Życiu, nie rozumie podstawowych praw duszy i ducha człowieka. Gdyby człowiek tylko raz się rodził i umierał, jeśli istniałby tylko raz, byłby on żałosną istotą. Człowiek, którego widzicie przed wami, istnieje od milionów lat. Bóg pracował miliony lat nad jego duszą i jego duchem. Dusza to Jego córka, a duch jest Jego synem. Powinniśmy odnosić się wobec nich z głębokim uznaniem i szacunkiem. To jest nowa Boska nauka na tym świecie, która jest głoszona i która wleje Nowe Życie we współczesną społeczność.
Wykład soborowy Nauczyciela Beinsy Duno, wygłoszony dnia 19 sierpnia 1919 roku w mieście Weliko Tarnowo[4]
[1] 150 milionów kilometrów
[2] Chodzi o zwyczaj polewanie grobów winem.
[3] Tureckie słowo oznaczające handlarza lub też Żyda.
[4] Weliko Tarnowo – poprzednia stolica Bułgarii; Sofia – obecna stolica Bułgarii.
Tłumaczenie: Gerasim Stojczew Galitonow
Podziękowania dla Atmana i Alicji Kiejko za pomoc w pracy nad polską wersją
Copyright (c) 1997 Publishing House "Byalo Bratstvo" All Rights Reserved
|